poniedziałek, 5 października 2015

Kilka słów po przerwie

Nawet nie wiecie ile się dzieje!

   Dwa miesiące temu wyruszyłam w największą (dobra, jedną z największych) wypraw w moim życiu. W pierwszym dniu lipca obroniłam pracę magisterską i tym sposobem - zakończyłam swój studencki etap życia, ale nie zarzekam się, bo kto wie co będzie za kilka lat i jakie pomysły przyjdą mi do głowy. Ale do sedna...

   Od dwóch miesięcy żyję w innym, nowym mieście. W dodatku w mieście, które nigdy nie było na mojej liście "wymarzonych miejsc do zamieszkania", na której odwiecznie króluje Kraków ze względu na bliskość gór i niepowtarzalny klimat. Cóż, życie płata różne figle - mnie to nie ominęło.
  Przez kilka lat studiów nie lubiłam Lublina, ale teraz, kiedy wracam tam na dzień lub dwa czuję sentyment, jakąś pustkę, nostalgię, ale i radość, bo mam na prawdę wiele wspaniałych wspomnień, które są ze mną niezależnie, w jakim miejscu jestem... Człowiek jednak przywiązuje się do miejsc i do ludzi. Z perspektywy czasu przyznam, że widzę jak Lublin się rozwinął i nadal rozwija - i bardzo dobrze! Jeszcze przyjemniej będzie mi się tam wracało. I nie, wcale nie mówię, że nie wrócę do Lublina za kilka lat - nie wiem co będzie, czas pokaże, ale nie wykluczam, że zostanę tu, gdzie jestem lub wyląduje w innym miejscu...
   Przygotowania do obrony, poszukiwanie pracy, zmiana miasta, otoczenia, nowe obowiązki - wszystko to pochłonęło mnie do reszty i przyznam, że powywracało pewne kwetie do góry nogami.  Lata studiów były dla mnie dosyć trudnym czasem głównie ze względu na obowiązki, które jakby nie patrzeć sama na siebie brałam, ale już teraz czuję, że było warto.
   Jeśli czegoś pragniecie, jeśli czujecie wewnętrzny głos, który mówi "Idź!" nie zastanawiajcie się, nie analizujcie. Po prostu idźcie :)
  Jedyne czego żałuję to tego, że nie ma tutaj moich przyjaciół i mam znacznie dalej do domu. O ile pierwsze można zmienić, o tyle z drugim jest już trudniej...

   Podsumowując przyznam, że wiele rzeczy mnie nadal przeraża, ale czuję ekscytację - przecież przede mną nowe, nieodkryte lądy, nowe szanse - w końcu I want to be a traveller not a tourist. I tego się trzymam! :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz