Pierwszym wyjazdem, na który wybrałam się z hotelu (opiszę wkrótce co i jak, bo przyznam, że bardzo mi odpowiadał wizualnie i przestrzennie) był wyjazd związany z podziwianiem raf koralowych. Niestety nie umiem pływać i mogłam podziwiać je jedynie zza szyb statku, w którym było zimno i ciasno, ale widoki i tak były niesamowite!A nad brakiem umiejętności pływania ubolewam bardzo, bo domyślam się jak ekscytujące może być dotknięcie rafy i pływanie razem z malutkimi, ślicznymi rybkami - te mniej śliczne pomijam :D.
Mogę je nawet porównać do płynięcia barką po Wiśle w Krakowie z tym, że tutaj była czyściutka woda i było cieplutko i wiał przyjemny wiaterek. Oczywiście w miejscach, gdzie są turyści są też "nagabywacze", którzy usiłują wcisnąć koktajl ze wspaniałych, zdrowych i dorodnych - UWAGA! - polskich truskawek za 5 dolarów albo albumy z rybami za 3 dolary :D. Nie wiem ile wspólnego te truskawki miały z Polską i chyba jednak nie chcę wiedzieć :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz